piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 1

Brak komentarzy:




"-No dawaj maleńka ruchy, zaraz rodzina przyjeżdża! - krzyknęła w moją stronę podekscytowana mama
- No już gotowa jestem - powiedziałam stojąc przez rodzicielką w kremowej sukience na ramiączkach
- Wyglądasz ślicznie - odpowiedziała, zauważyłam jak po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, szybko ją wytarłam i spojrzałam matce w oczy - Moja córeczka kończy dzisiaj 15 lat...jesteś już taka duża - przytulone do siebie omal się na dobre nie popłakałyśmy. Po kilku minutach postanowiłyśmy jeszcze sprawdzić czy wszystko się zgadza i zaczęłyśmy czekać na gości. Gdy salon był już cały wypełniony i wszyscy złożyli mi życzenia, zaczęli mi śpiewać "Sto Lat" byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Dostałam masę prezentów, chociaż moja rodzina nie była za bogata, rozpieszczali mnie
- Okej Isabella ja jadę - odezwała się mamusia
- Ale dokąd? - zapytałam
- Po Twój prezent niespodziankę - odpowiedziała i zniknęła za drzwiami.
Nie było mamy długo, bardzo długo. Martwiłam się o nią, a gdy dzwoniłam nie odbierała telefonu.
A jeżeli coś jej się stało? Nie! Nie wolno mi tak myśleć. Nim się obejrzę mama wróci i będziemy się świetnie bawić. Goście już dawno wyszli, a jej dalej nie było. Nagle telefon ojca za wibrował. Tata wziął fona do ręki i zaczął z kimś zawzięcie rozmawiać. A gdy się rozłączył, powiedział trzy krótkie słowa:
-Mama nie żyje..."


Pamiętam ten dzień doskonale, moja niespodzianka to najgorsza chwila w życiu. We własne urodziny, śmierć ukochanej osoby, która była także najlepszą przyjaciółką. Od tej chwili nie obchodzę urodzin, nie po tym co się stało. Pechowa piętnastka. Teraz mam siedemnaście lat, mamy nie ma już dwa lata, a ja dalej czuję jej obecność. Tak jakby nigdy nie odeszła, wiem, że jest przy mnie i tam z góry obserwuje mnie i jest zawiedziona moim zachowaniem. Od czasów śmierci, stara ja przestała istnieć, a narodziła się ćpunka, palaczka i pijaczka. Było mi ciężko bez mamy, nie miałam już na nic sił, moja decyzja zmieniła wszystko. Pewnie zastanawiasz się, co z moim ojcem. Ech szkoda gadać, po śmierci matki załamał się i jego jedyną pociechą były i dalej są dziwki z burdelu. Co wieczór u mnie w domu jest jakaś nowa dziunia tatusia. A najgorsze jest to, że przestał się mną interesować. Już nie pyta jak zawsze "Co tam? Odrobiłaś lekcje? Jak było w szkole?" Teraz to mnie omija szerokim łukiem, a gdy czegoś chce to traktuje mnie jak służącą. Kocham go, ale boli mnie to iż nie poświęca mi tyle samo czasu co dwa lata temu. Zostałam sama. Moją jedyną pociechą jest mój chłopak, który zaoferował mi pomoc. Za co jestem mu wdzięczna on jest jedyną osobą, która mnie wspiera i jest przy mnie, a to najważniejsze. Co z tego iż handluje dragami, przynajmniej mam darmowy towar.
Jak co dzień siedziałam w domu, nie miałam za wiele znajomych i nie chcę mieć. Boję się ludzi, jak byłam mała krzywdzili mnie, ech nie chcę o tym gadać. Postanowiłam, że pójdę się położyć, wstałam z fotela i wąskim korytarzykiem weszłam do mojego małego skromnego pokoiku, w którym trzymam wszystkie wspomnienia z mamą. Kocham to miejsce, tu mogę się wyciszyć, podumać, pomyśleć i powspominać w samotności i ciszy.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam oglądać się po pomieszczeniu. Co z tego, że jest mało miejsca, jestem tu sama i dla mnie tyle przestrzeni wystarcza.
- ISABELLA!? GDZIE JEST OBIAD?! - tak to mój ojciec, zapomniałam, że miałam mu ugotować omlet, teraz z pokoju nie wyjdę, wiem, że jest upity w trzy dupy, a wtedy wszystkiego się można po nim spodziewać. Podbiegłam szybko pod drzwi i je zamknęłam na klucz. Wzięłam plecak do ręki i spakowałam ze cztery bluzki, bieliznę, cztery pary spodni i jakieś kosmetyki. Otworzyłam okno, a że mieszkaliśmy na parterze, często przez nie uciekałam, teraz też to zrobię.
Wyskoczyłam z pokoiku i od strony zewnętrznej zamknęłam okno, by nie było że uciekłam. Zaczęłam biec przed siebie, wiedziałam gdzie pójdę, zawsze tam chodziłam. Zdyszana zapukałam do drzwi, otworzył mi wysoki brunet z bardzo ciemnymi brązowymi oczkami
- Hej Kris! - powiedziałam do chłopaka całując go w usta
- Hej Bella! Powiedz? Co Cię tu sprowadza?
- Zgadnij - odpowiedziałam uśmiechając się lekko
- Ojciec? - zapytał dla pewności
- Tak - spuściłam głowę na dół, przymknęłam lekko powieki, a z moim oczu wypłynęła pojedyncza łezka. Ogarnęłam się szybko i uniosłam głowę do góry, widząc chłopaka z saszetką w ręce z białym proszkiem w środku, uśmiechnęłam się szeroko i wyrywając brunetowi woreczek, wysypałam zawartość na szklaną ławę i zabierając chłopakowi z kieszeni kartę kredytową podzieliłam prochy na dwa równe paski. Z bluzy wyciągnęłam banknota i zwijając go w rulonik zaczęłam wciągać nosem zawartość leżącą na ławie. Poczułam jak odlatuje. Teraz czułam się wolna, mogłam robić co chcę. Chłopak, który też był na haju podszedł do mnie i zaczął całować moją długą szyję. Wiedziałam do czego zaraz dojdzie, tylko na to czekałam. Zaczęliśmy się namiętnie i drapieżnie całować, Kris zwinnym ruchem zdjął ze mnie bluzkę, wziął na ręce w stylu na "pannę młodą" i zaniósł do pokoju, gdzie każdy wie co było później.
Po jakże udanym współżyciu, chłopak opadł spocony obok mnie i objął ramieniem. Zaczęłam zasypiać, widziałam ledwo na oczy. Po chwili głowa mi opadła i odleciałam do krainy Morfeusza.
Nazajutrz obudziłam się dosyć wcześnie.Podniosłam się z łóżka tak by nie obudzić chłopaka, ubrałam wczorajsze rzeczy i zeszłam na dół po schodach do kuchni. Byłam bardzo głodna, musiałam zaspokoić swoje potrzeby żołądkowe.
Otworzyłam lodówkę, która świeciła pustkami. Postanowiłam, że pójdę na zakupy i kupię coś do żarełka. Wzięłam do ręki samoprzylepną żółtą karteczkę, długopis i zaczęłam pisać

"Mój drogi, wyszłam na zakupy, ponieważ nic nie ma do jedzenia 
i poumieralibyśmy z głodu, gdy się obudzisz powinnam już wrócić,
a jak nie to jakoś wytrzymasz te pół godzinki/godzinkę beze mnie

Kocham Cię :**"



Przykleiłam karteczkę do lodówki i biorąc pieniądze z jego portfela, ubierając czarne trampki wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę miasta i weszłam do pierwszego lepszego spożywczaka. Zaczęłam oglądać się nad działem z wędliną i pieczywem. Z górnej półki sięgnęłam po chleb. Był taki świeży i mięciutki, że aż się rozpadał. Włożyłam go do koszyczka i poszłam dalej. Rozglądałam się za szynkami, wybrałam z trzy opakowania takich, które wyglądały na dobre. Następnie powędrowałam po ser żółty i topiony. "Hmm, a może zrobiłabym jakiś dobry obiadek?" Pomyślałam i ruszyłam w stronę lodówek gdzie znajdowało się mięso. Wzięłam ze dwie piersi z kurczaka i dwa skrzydełka. Od razu po drodze sięgnęłam jakieś warzywa na zupę i mogłam iść do kasy.
Zapłaciłam za zakupy i opuściłam sklep, akurat byłam w trakcie zmierzenia do miejsca zamieszkania mojego chłopaka, gdy na mojej drodze napotkałam nikogo innego jak mojego ojca "No to mam przechlapane", głośno połknęłam ślinę i gdy chciałam coś powiedzieć od razu dostałam z otwartej w twarz. Złapałam się za bolący policzek i spojrzałam ze strachem w oczach na tatę. Bałam się, że zrobi coś jeszcze, dlatego pospiesznie się odwróciłam i zaczęłam biec w stronę parku. Tam przynajmniej jest więcej wiary i nie będzie mógł mnie publicznie katować. W biegu odwróciłam głowę by spojrzeć gdzie znajduje się ojciec, stał w tym samym miejscu
- NIECH JA CIĘ TYLKO DORWĘ! - krzyknął na cały głos i zaczął iść w stronę domu. Odetchnęłam z ulgą i na spokojnie mogłam wrócić do Krisa. Weszłam do domu jak do siebie i położyłam zakupy na blacie. Wypakowałam z siatki artykuły spożywcze i wzięłam się za robienie śniadania "Na to wygląda iż brunet jeszcze śpi, dlatego zdążę mu zanieść jedzenie do łóżka. Niech poczuje się jak król". Nalałam wodę do czajnika i wstawiam na gaz, z górnej półki ściągnęłam kawę rozpuszczalną i wsypałam dwie łyżeczki do kubka, a następnie jedną łyżeczkę cukru i położyłam naczynie na tacy, "Zanim się woda zagotuje, zdążę zrobić te cholerne kanapki". Wzięłam do ręki dwie kromki chleba i posmarowałam je masłem, nałożyłam na każdej ser żółty i szynkę oraz kładąc je na tacy brałam się za kolejne dwie "Hmm ze cztery mu starczą". Czajnik zaczął gwizdać, więc wyłączyłam gaz i zalałam kubek wrzącą wodą, łyżeczką wymieszałam napój i łapiąc tace w ręce zaczęłam zmierzać w stronę pokoju,  w którym smacznie spał mój chłopak.Podeszłam do biurka i położyłam na nim tace, spojrzałam na bruneta, spał sobie smacznie przy czym wyglądał bardzo słodko. Nachyliłam się nad nim i pocałowałam w czoło, na co chłopak się uśmiechnął i powoli otworzył swoje czekoladowe oczy, którymi patrzył na mnie.
- Wstawaj na śniadanie śpiący królewiczu - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
- Jeszcze pięć minut - odpowiedział zaspany
- Ja Ci dam pięć minut - dodałam i ściągnęłam z niego kołdrę rzucając ją na koniec pokoju - Było w nocy spać, a nie - na te słowa, Kris uśmiechnął się łobuzersko i podniósł z łoża, podszedł do tacy z jedzeniem i kawą, spojrzał na mnie z uniesioną brwią i zaczął szamać. Przyglądałam mu się jak pochłania kolejną kanapkę i popija kawą. Sama nic nie jadłam i strasznie burczało mi w brzuchu, nie mogąc dłużej już na niego patrzeć, odwróciłam się i wyszłam z pokoju, ponownie tego dnia powędrowałam do kuchni. Sama przecież muszę coś zjeść, oraz powinnam zająć się gotowaniem obiadu, gdzie to mam w tym wprawę ponieważ codziennie coś przygotowywałam dla ojca. Raz miałam ochotę go otruć, no ale po pierwsze poszła bym za to siedzieć, a po drugie rok bym spędziła w domu dziecka czy gdzieś tam, bo jak na razie nie jestem pełnoletnia. Ech taki pech. Z kanapką w ustach zaczęłam robić zupę jarzynową, co jak co, ale odżywiać się zdrowo trzeba. Szybciutko pokroiłam świeże i potrzebne mi warzywa, wrzuciłam je do garnka zwinnie mieszając łyżeczką. Po godzinie zupa była gotowa, a ja byłam zadowolona iż była jadalna. Nalałam do dwóch misek trzy i pół chochelki jarzynowej. Zawołałam Krisa i razem przystąpiliśmy do jedzenia.
- Dawaj idziemy dzisiaj z ekipą na imprezę - zaproponował brunet 
- Wiesz nie chce mi się dzisiaj. W dodatku nie mam co ubrać - powiedziałam na co chłopak mnie wyśmiał
- Ja Ci już coś znajdę - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem
- Mam się bać? - zapytałam
- Nie, chyba nie - dodał i odszedł od stołu, zabrał moją torbę z przedpokoju i pomaszerował do swojego pokoju z zamiarem przeszukania zawartości plecaka "Zapowiada się długa noc. Bardzo długa"
Poleciałam szybko na górę by sprawdzić co chłopak wymyślił, to co zobaczyłam sparaliżowało mnie od stóp do głowy. Brunet stał naprzeciwko mnie z zestawem ubrań jaki dla mnie wybrał
- No Ciebie chyba pogrzało! Nie ubiorę tego! - powiedziałam szybko patrząc się co mój chłopak trzymał w rękach. Na prawej miał zawieszony czarny stanik z ćwiekami, oraz jeansową kurtkę poszarpaną na rękawach. W drugiej dłoni trzymał czarne krótkie spodenki oraz czarne szpilki.
- Co się czepiasz, wybrałem Ci zarąbisty komplet i mam nadzieję, że to założysz - powiedział uśmiechnięty
- To się mylisz, nie pójdę w czymś takim - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersi
- Zrób to dla mnie, albo nie dostaniesz proszków - "Ugh jak ja nie lubię, gdy mnie szantażuje. Teraz jestem zmuszona ubrać te szmaty" podeszłam do niego i wyrwałam mu ubrania z rąk. Odwróciłam się napięcie i powędrowałam do łazienki, ostatnie co usłyszałam to jego triumfalny śmiech "Żal mi go". Zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam do lusterka i ściągnęłam z siebie ubrania wrzucając je do kosza na pranie. Przyglądałam się swojemu ciału z uwagą, może i jestem zgrabna i figurę mam niezłą, ale coś mi się w moim ciele nie podoba, a mianowicie biust. Mam strasznie małe piersi jak na swój wiek, nie jestem aż taką deską, ale wstydzę się trochę swojego ciała ponieważ niema co dotykać, jak to ujął mój ojciec.
Ubrałam się w przyszykowane od Krisa ubrania i wzięłam się za makijaż. Czarną kredką mocno podkreśliłam kontury oka, a czarnym cieniem do powiek zrobiłam całość. Eyelinerem narysowałam sobie kreski, a na koniec pomalowałam rzęsy tuszem. Sięgnęłam do kosmetyczki po perfum i wypsikana wyszłam z pomieszczenia. Stanęłam przed brunetem kładąc ręce na biodrach
- Wow! - "Tylko to? Serio?" - Wyglądasz jak sex bomba! - podniecał się moim wyglądem. Zaśmiałam się cicho i usiadłam obok chłopaka, który zaczął całować mnie po szyi.
- O której idziemy? - zapytałam. Chłopak uniósł głowę
- Za jakieś pół godziny
- Czemu tak wcześnie? - pytałam dalej. Chłopak nic nie odpowiedział tylko wstał i poszedł do łazienki - Ech - westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Zeszłam po schodach do salonu i usiadłam na kanapie włączając TV.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam sprawdzić przeć wizjer, kogo do nas sprowadza. To była ekipa. Otworzyłam drzwi i pierwsze co usłyszałam to:
- Wow!
- Heh cześć wam, wejdźcie do środka - powiedziałam i wpuściłam bandę do domu.
- To jak idziemy? - zapytała Ann, która ma ksywkę ruda, ze względu na włosy.
- Czekajcie, Kris siedzi jeszcze w toalecie, zaraz powinien wyjść - odpowiedziałam i pobiegłam w stronę łazienki. Zapukałam do drzwi - Kochanie idziesz? Ekipa już przyszła! - krzyknęłam by mógł mnie usłyszeć
- Już idę - powiedział szarpiąc za klamkę. Zeszliśmy na dół do reszty i postanowiliśmy iść na balangę. Ruszyliśmy przed siebie.
Doszliśmy do jakiegoś kluby, a kolejka przy wejściu była niesamowicie wielka. Chciałam stanąć na końcu, ale Kris złapał mnie za rękę i zaprowadził na początek kolejki, spojrzałam na niego z podniesioną brwią gdy ten szeptał coś na ucho ochroniarzowi, który po chwili otworzył drzwi klubu i zaprosił nas gestem ręki do środka. Pierwsze co to od razu uderzyła w nas głośno grająca muzyka i zapach dymu papierosowego oraz spoconych ludzi. Ja jako pierwsza ruszyłam w stronę baru, na dobry początek chciałam coś wypić. Zamówiłam kieliszek czystej wódki. Skrzywiłam się lekko i poleciałam na parkiet. Wariowałam jak szalona nie zwracając na nic uwagi. Poczułam jak jakiś chłopak się o mnie ociera i łapie za biodra. Nie obchodziło mnie to zbytnio, ale gdy facet zaczął mnie macać odwróciłam się by zobaczyć kto jest moim partnerem. Przede mną stał wysoki blondyn z brązowymi oczami. Był nawet całkiem ładny, ale nie w moim guście. Pośpiesznie od niego odeszłam i zaczęłam szukać swojego boya. Nigdzie go znaleźć nie mogłam. Jakby wyparował, jedyną opcją jaka była to iść do toalety. Weszłam do pomieszczenia i stanęłam przed lusterkiem, umyłam ręce i spojrzałam na swoje odbicie. Po chwili usłyszałam głośne pojękiwania, w kobiecych odgłosach zdołałam usłyszeć znajomy mi głos. To z pewnością był Kris. Nie raz słyszałam jego krzyk rozkoszy.  Poczekałam jeszcze chwilę, aż skończą by wiedzieć kto wyjdzie z kabiny. Nie myliłam się. To był mój chłopak z Ann! "Co za gnój, zdradził mnie z moją koleżanką!"
- Kris! - krzyknęłam chłopak się odwrócił, jego oczy były zimne, a jakiego twarz? Pokerowa, jakby nie liczyło się dla niego to jak bardzo mnie zranił - Jak mogłeś mi to zrobić!? Z nami koniec! - krzyknęłam po raz kolejny i uderzyłam chłopaka w twarz. A on co zrobił? Oddał mi, ale tak że straciłam równowagę.
- Po pierwsze ze mną się nie zrywa ponieważ tylko ja mogę to robić, a po drugie, nie kochałem Cię, myślisz, że mógłbym być z taką deską jak ty na poważnie? Ha! Śmieszna jesteś - powiedział i odwrócił się, miał zamiar wyjść ale ja go zatrzymałam.
- To dlaczego zacząłeś ze mną związek? - zapytałam
- By mieć co ruchać - odpowiedział i zaśmiał się podle wychodzić z toalety. "Jak on mógł?! Nienawidzę go!" Pośpiesznie wyszłam z pomieszczenia oraz klubu, poszłam w stronę parku. Usiadłam na ławce i patrzyłam się w ciemność, która mnie otaczała.
"Mam dość tego wszystkiego" z kieszeni spodenek wyciągnęłam moją dawną przyjaciółkę żyletkę, już dawno tego nie robiłam. Przez te dwa lata byłam szczęśliwa dzięki Krisowi, więc nie miałam potrzeby jej używać. Ale teraz chcę poczuć tę ulgę. Przyłożyłam przedmiot do nadgarstka i zrobiłam jedną głęboką kreskę i patrzyłam jak krew w obfitych ilościach wypływa z rany. Chciałam zapomnieć o śmierci mamy, o torturach ojca oraz o zdradzie bruneta. Czułam się coraz słabiej, powieki zrobiły się ciężkie, zaczęłam widzieć tak przez mgłę, nie wiadomo kiedy, ale straciłam przytomność i poleciałam na ziemię...



Od autorki
- A oto przed wami rozdział pierwszy XD
Coś czuję iż nie wyszedł mi za dobrze, ale opinię
zostawiam wam ;*
Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodobał :))
Ja minimalnie jestem z niego zadowolona, ale boję się
iż za dużo się w nim wydarzyło. No nic, pozostaje mi tylko
czekać na waszą ocenę :3

~ Black Rabbit
Neva Bajkowe Szablony